„Nie chowajcie swojego życia do szuflady…”

Mam  otwartą głowę i ciekawe świata zmysły. Lubię patrzeć na ludzi, przyglądać się im jak przechodzą przez swoją codzienność. W trudzie, łzach, niepewnościach, lękach ale też w radościach i szczęściu. Kiedy siedzę, jak teraz, na antwerpskiej ławeczce, a dzień schyla się już po woli ku swojemu końcowi, patrzę na spacerujących po starówce ludzi. Jacy oni są różnorodni! Przechodzą obok mnie młodzi i starzy, ładni i brzydcy, zadbani i niechlujni, biali, czarni, żółci, wielokulturowość prezentuje się tu w całej krasie.

Chodzą przebierając nogami, jedni szybko, inni wolno, jeszcze inni, jak ja, przejeżdżają na rowerze. Rower, jak spostrzegam, z ogromną łatwością wpisuje się w klimat i krajobraz Antwerpii. Teraz siedzę sobie na ławeczce i kiedy przymykam oczy, widzę ich wszystkich w swojej głowie. Obrazy ludzi, jeden za drugim przesuwają się, a pamięć uparcie i jak najwierniej chce odwzorować to, co przed chwilą widziały oczy. Teraz wyłączam myśli, natychmiast uruchamia i wyostrza się słuch. Słyszę: tup, tup, tup, to stukot obcasów, chyba przeszła jakaś kobieta; Ciap, ciap, ciap…, teraz musiałam otworzyć oczy, żeby zaspokoić ciekawość – to pracownik pobliskiej restauracji, przepasany czarnym fartuchem na białej koszuli przeszedł człapiąc ogromnymi buciskami. Chyba jest już dziś bardzo zmęczony, pomyślałam.

Gwar ludzkich głosów i odgłosów, normalni ludzie, normalne życie.

Tak łatwo przelewają się słowa na papier, siedzę, patrzę i piszę….

 

Dziś podczas mszy świętej, już na koniec Ojciec Tomasz mówił o tym, że od jutra (1 sierpień) rozpoczyna się w Polsce miesiąc trzeźwości i zachęcał do zastanowienia się oraz rozejrzenia wokół czy przypadkiem gdzieś obok nie cierpi człowiek. Mówił, że alkoholizm jest ciężką chorobą, taką, która sprowadza ludzi takich jak ja, czy ty, do rynsztoka, ale mówił też, że wielu się uratowało. I, że jest to możliwe. Tak, to prawda. Ojciec Tomasz nawoływał: „Jeżeli zobaczycie cierpiącego człowieka, powiedzcie mu, że Bóg go kocha i doda mu sił do zawalczenia o siebie”, tylko niech nie czeka biernie ale nich pójdzie już teraz do człowieka. Są w Antwerpii grupy AA, są profesjonaliści, Polacy, którzy pomogą wyjść z piekła nałogu. Nie gromadźcie sobie bogactwa, bo to marność, ale dbajcie o siebie i o swoje relacje z innymi ludźmi, bądźcie trzeźwymi! Tak mniej więcej mówił Ojciec Tomasz w kościele, a ja pomyślałam sobie o innej jeszcze trzeźwości, i o tym co mówił Ojciec Święty Franciszek do młodych podczas Światowych Dni Młodzieży w Polsce, które właśnie się zakończyły. Pomyślałam o trzeźwości nie tej alkoholików po zaprzestaniu picia, tylko o trzeźwości zwykłych ludzi, tych, którzy nigdy nie pili, ale trzeźwi nie są. Przechodzą właśnie obok mnie, a ja zastanawiam się co noszą w sobie? W środku, jakie jest ich życie naprawdę? Jakie ono jest wtedy kiedy nikt nie widzi? Wtedy gdy wstają rano? Pewnie czasami są pełni energii, zapału, gotowi do podbicia świata, a innym razem podnoszą z poduszki ciężką głowę, ciężką i pustą, bez pomysłów, bez celu oraz sensu. Bywa tak i tak, albo raz tak, a raz tak, albo u jednych tak, a u innych odwrotnie.

Przechodzi para, dziewczyna w krótkiej, czarnej sukience i chłopak. Ileż on ma tatuaży! Fajni, młodzi, przytuleni, radośni, wyglądają teraz na szczęśliwych. Zastanawiam się co za nimi, a co przed nimi…

Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby roztkliwiać się nad przeszłością czy przewidywać przyszłość, chodzi jedynie o to, żeby na swoją przyszłość mieć pomysł. Potrzeba do tego właśnie trzeźwości. Chodzi o to, żeby myśli były jak strzały złote, które pragną namierzyć cel, i uderzyć! Jaki cel? Ważny: szkoła? Studia? Nowa praca? Rodzina? Dziecko? Zdrowie? Wakacje? Być trzeźwym oznacza mieć cel i karmić ducha pozytywną energią, która płynie z radości z powodu posiadania wizji i sensu. Zaraz potem cierpliwie i spokojnie, ale konsekwentnie realizować, pokonując kolejne etapy na drodze do osiągnięcia celu.

Alkoholicy trzeźwiejący kiedy przestają pić i zaczynają trzeźwieć nazywają ten proces harmonijnym polepszaniem jakości swojego życia.

Zmiany, cele, jakość życia, to właśnie jest trzeźwość.

 

Ach, właśnie stało się coś pięknego! Obok mnie na tej samej ławeczce siedziała para, kobieta i mężczyzna. Siedzieli i rozmawiali półgłosem. No i właśnie przed momentem podeszła do nich inna para. Uśmiechając się serdecznie, tamci wstali i czworo ludzi zaczęło witać się ściskając i całując. Ktoś powie cóż w tym takiego nadzwyczajnego? Ludzie spotykają się, a gdy są z sobą bliżej to są serdeczni wobec siebie. Tak, ale przypomniały mi się w tym momencie słowa starego księdza Januarego z Warszawy, który na jakichś rekolekcjach wielkanocnych na odwyku, na którym pracowałam powiedział: Jakie to szczęście, że drugi człowiek chce przyjść do mnie, spotkać się ze mną. Jakież to wielkie szczęście, że on wybrał właśnie mnie. Pomyślałam więc, jak to dobrze, że ludzie nadal chcą się z sobą spotykać, że chce się im to mimo wszystko. Mimo zmęczenia, zabiegania, braku czasu, mimo tego wszystkiego chce im się jednak odświętnie ubrać i wyjść na spotkanie z drugim człowiekiem.

Ojciec Święty właśnie mówił o tym, że żyjemy w czasach odrzucenia, odrzucenia człowieka przez człowieka. Górują w dzisiejszym, ponowoczesnym świecie wartości hedonistyczne, które są krótkotrwałe i nie zakorzeniają człowieka, nic nie pozostawiają po sobie. Bo ile czasu zostanie w naszych ustach smak drogiej potrawy, albo uczucie po przejażdżce super modnym i supernowoczesnym  samochodem? Chwila, która nie zakorzeni człowieka. Indywidualizm to znak tych czasów, a heterogenizacja życia rodzinnego osiąga już chyba swoje apogeum, bo jakież jeszcze układy, czy quazi-układy rodzinne są możliwe, oprócz tych, które już dziś znamy? Jak ważna jest dziś trzeźwość! Refleksja, jasność głowy, odwaga słowa, serca, ducha. Ojciec Święty powiedział do młodych: Odrzućcie narkotyk myślenia tylko o sobie! Przybliżcie się do drugiego człowieka, nie gaście pięknej ciekawości! Tak żyjcie, żeby życie wasze nie było zamknięte w szufladzie. Nie zamykajcie swojego życia w szufladzie! O czym mówił Ojciec Święty?? O tym, żebyśmy byli trzeźwi i w energetycznym ruchu oraz w ciekawości i bliskości.

 

Sierpień w Polsce obwołano miesiącem trzeźwości i ta trzeźwość odnosi się do zdrowienia ze śmiertelnej choroby jaką jest alkoholizm. Alkoholizm czynny jest ogromną, niszcząca człowieka siłą. Podczas swoich wykładów na Dniach Skupienia w Calsbergu, w marcu b.r. przyrównałam chorobę alkoholowa do Bestii, która łypie okiem i bez litości wyżera ludzki mózg, macha ogonem i niszczy wszystko co człowiek kocha i sądzę, że to bardzo trafne porównanie. Bestia karmi się alkoholem, a człowiek? Widzimy go jeszcze nie raz przez wiele lat jak chodzi, je, śpi, coś mówi, coś robi, o coś się kłóci, z czegoś się cieszy, ale tak naprawdę jest już tylko maszyną wykonująca polecenia Bestii. Teraz się śmiej! Teraz płacz….! Ciało jeszcze żyje, ale duch już umarł. Dlatego też jeżeli człowiek wyrwie się ze szponów Bestii – alkoholizmu i zacznie wracać do niego jego własny rozum, jego oczy znowu zaczną widzieć, a uszy słyszeć wówczas nie wolno mu stracić czujności. Trzeba by pielęgnował swoją trzeźwość jak największy skarb i na niej budował.

Sądzę, że w dzisiejszym świecie, trzeźwość legitymuje się zdecydowanie szerszym zasięgiem. Ona odnosi się do nas wszystkich i woła do nas, krzyczy: pielęgnujcie jakość swojego życia w oparciu o wartości! Bądźcie wrażliwi i uczynni, żebyście nie pozwolili pożreć się Bestii, mimo, że nigdy nie piliście i dziś nie pijecie!.

Już na koniec. Kiedy piszę te słowa, przypomniał mi się Ryszard Kapuściński, który w swojej książce pt.: „Inny” przywołał słowa Józefa Tischnera, które ten z kolei zamieścił w swoim dziele: „Filozofia dramatu”, cyt.: U początku pochodzenia świadomości JA leży obecność TY, a być może nawet obecność ogólniejszego MY. Dopiero w dialogu, w sporze, w opozycji, a także w dążeniu do nowej wspólnoty tworzy się świadomość MOJEGO JA, jako ISTOTY SAMOISTNEJ, odrębnej od drugiego. Wiem, że ja jestem, bo wiem, że DRUGI jest.[1]

 

P.S. Panie spraw, abym zakochała się w swoim życiu i w drugim człowieku.

E J-W.

 

 

Ewa Jasik-Wardalińska, terapeutka, pedagog, doktorantka pedagogiki w WSNS PEDAGOGIUM w Warszawie.

e-mail; ewaa_o0@wp.pl, tel.: 0 465 256 014,

 

[1] Kapuściński R., Inny, Znak, Kraków 2006, s.55.